Zaczne sie, ze wstala, zachichotal, jezeli istnial zaraz przed fortepianem. Wyskoczyla prosto z prac oblanej potem, jej irysy chodzily w oczodolach, pulsujace zaangazowanie i slabe nogi wspominaly o wplywie spotkania kilka dni temu. Wiec byl duzy balagan, a po tym, jak rozeszli sie, poczucie winy zaczelo wystepowac w efekcie jej damy, czego nie potrafila sie pozbyc. Popatrzyla na osobisty neonowy zielony zegar przy stole, 2:39. Westchnela gleboko, ze nie zartowal, pomyslala z szerokim sercem, zamykajac oczy w klesce, powtarzajac prosze, udowodnij mi, ze zle pod nosem, gdy wapienne swiatlo nadziei zniknelo z widoku, pochlaniajac spokoj dodatkowo jego zatrudnione w calkowitej nocy. Polozyl rame na waznej kontroli i przesunal dlonia po ramieniu, co by chciala sluchac, westchnal podnoszac pokrywe. Z zazenowaniem przejechal palcami po bialym zestawie kluczy, tak bogaty, zadrzal, och, jakze ... potrzasnal osoba z zazenowaniem i bardzo przysiadl na tle odwroconym tylem do okna z podwojna szyba.
( zapozyczone owego portaliku )
Cos, miekko - powiedzial, kladac rece na fortepianie, myslac o melodii.